h1

Płomień myśli. Trzecia rocznica śmierci Anny Politkowskiej

11 sierpnia, 2009

autor:  Joanna Spychalska

Zastanawiam się z czym kojarzy nam się miesiąc październik? Dla studentów pewnie z nowym rokiem akademickim, dla biologów z jakimiś zmianami zachodzącymi w przyrodzie, a dla nas, ludzi, którzy żyjemy w wolnym kraju, czy jest to jakiś szczególny okres?

7 października minie trzeci rok od śmierci wybitnej, odważnej i oddanej prawdzie dziennikarki Anny Politkowskiej. Należałoby chociaż w tym czasie pokrótce przypomnieć sobie kim była i za co zginęła ta bardziej, lub mniej kojarzona przez nas postać.

Anna Politkowska urodziła się w 1958 roku w Nowym Jorku.  W 1975 roku z rodziną przyjechała do Moskwy, gdzie w 1980 roku ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Moskiewskim. Była laureatką wielu nagród dziennikarskich m.in. w 1999 roku Złotego Pióra Rosji (Nagroda Związku Dziennikarzy Rosji), w 2000 roku Dobry Uczynek – Dobre Serce (Nagroda Związku Dziennikarzy Rosji) i wielu innych.  W swoich artykułach
i książkach krytycznie wypowiadała się o polityce prowadzonej przez ówczesnego prezydenta Rosji Władimira Putina, oraz o wojnie w Czeczenii. 9 października 2006 roku została zastrzelona w windzie mieszkania położonego w centrum Rosji (informacje pochodzą z okładki książki Anny Politkowskiej „Udręczona Rosja. Dziennik buntu”, oraz z encyklopedii internetowej Wikipedia) – to tyle, jeżeli chodzi o fakty.

Są na świecie ludzie, którzy mają własną wizje świata, widzą tylko to, co chcą widzieć
i uważają swoją rację za jedyną i słuszną. Są też inni, którzy tak jak to było w przypadku Politkowskiej, starają się za wszelką cenę nie dopuścić do tego, aby pozbawiać innych prawa do rzetelnej informacji.  Są sumieniem narodu, który z powodu braku własnych sił, chęci czy też determinacji jest apatyczny i niezdolny do sprzeciwu w imię prawdy. Jej słowa były niczym mała kropla drążąca strumień, który płynął wprost do świadomości Rosjan. Niestety komuś jej działania i trud nie były na rękę, więc postanowiono ją zlikwidować
i zlikwidowano – strzałami m.in. w głowę, w windzie, w październikowe popołudnie.

Czy jesteśmy świadomi tego, co nam odebrano, nam ludziom żyjącym w XXI wieku? Podstawowym prawami jednostki są dziś prawo do życia i do wolności słowa. Gdzie one są
i dlaczego tak łatwo godzimy się na to, aby ktoś nas ich pozbawiał?  Nie bez powodu używam liczby mnogiej. Politkowska pisała w swoich książkach, że Rosjanie stać na bunt tylko wtedy, gdy sprawa bezpośrednio dotyka ich samych (uważam, że dotyczy to większości narodów). Wydarzenia w Czeczenii, o których tyle pisała były i są dla nich – do czasu kolejnej tragedii – czymś odległym a przez to mającym niewiele wspólnego z szarą rzeczywistością.

Nasuwa mnie się w związku z tym kolejne pytanie, czy śmierć Politkowskiej nie jest dla nas równie abstrakcyjna i daleka? To prawda, że upływający czas zaciera to, co jeszcze niedawno było takie wyraźne, ale czy na pewno powinniśmy biernie się temu poddawać? Są sprawy i wydarzenia, którym szczególnie nam żyjącym w wolnej i niepodległej Polsce z taką a nie inną historią nie wolno zapomnieć i nie wolno pozostać obojętnym na to, co dzieje się tuż obok nas. Nie jesteśmy w stanie cofnąć tej śmierci i wcale nie o to chodzi. Musimy pamiętać, że to, iż nie ma z nami Politkowskiej nie znaczy, że wraz z nią przeminęły idee, które wyznawała i w imię których zginęła.

Ta rosyjska dziennikarka nie jest jedynym przypadkiem człowieka, który poniósł śmierć w imię prawdy. Lista ta jest długa i niestety pozostaje otwarta. W tym dniu pamiętajmy w sposób szczególny o Politkowskiej, ale nie zapominajmy również o innych, którzy stoją wraz z nią w jednym szeregu, a których łączy jeden mianownik: misja – co podkreślam – szerzenia prawdy: Georgij Gongadze, Aleksander Litwinienko, Paul Chlebnikow, Ilias Szurpajew i inni bezimienni, o których świat być może zapomniał.

Wrócę jeszcze raz do pytania postawionego na wstępie: czy październik jest dla nas, ludzi żyjących w wolnym kraju okresem szczególnym? Myślę że tak, gdyż patrząc na wydarzenia dziejące się na świecie, z jednej strony możemy być dumni, że żyjemy w innej rzeczywistości, z drugiej nie możemy patrzeć obojętnie na to, co nie dotyka bezpośrednio nas samych, gdyż gdy przyjrzymy się temu w skali całej ludzkości może okazać się, iż ma dla nas ogromne znaczenie.

Zastanawiałam się jeszcze w jaki sposób oddać cześć tym osobom? Doszłam do wniosku, że wraz z ich śmiercią zostaliśmy jako ludzie zobowiązani do tego, aby nie dopuścić żeby ktokolwiek i kiedykolwiek zgasił płomień, który ma wskazywać drogę prawdy nie tylko nam, ale również tym, co przyjdą po nas, a za którym oni całe swoje życie podążali. Sięgnijmy więc chociażby w tym dniu, 7 października 2009 roku, w trzecią rocznicę śmierci Anny Politkowskiej po artykuły i książki, które nam pozostawiła i w imię których poniosła śmierć niegodną człowieka – niech to będzie nasz protest przeciwko niesprawiedliwości, której niestety wciąż nie brak…

Joanna Spychalska

lewaw@op.pl

Dodaj komentarz